Dokładnie!!!
Piec chciałam mieć zawsze.Dlaczego?Nie wiem...
Może to wspomnienie dzieciństwa?
Może to fakt,że piec kumuluje ciepło przez dłuższy czas niż kaloryfery i takie przyjemnie to ciepełko oddaje?
Może to fakt,że w piecu można upiec mięso,chleb,bułki drożdżowe?
Można nasuszyć grzybów,ziół,owoców na pyszny kompot.Fakt,że jest przy tym trochę pracy,ale to sama przyjemność!!!Trud w rąbaniu drzewa i wybieraniu popiołu wynagradza przepyszny chleb.Aż mi zapachniało!!!
Gdy rozpoczynaliśmy planowanie nowego domu to postanowiliśmy,że będziemy mieć dużą kuchnię. A w niej piec.Jednak marzenie o piecu zostało trochę zastopowane przy projektowaniu,bo po co ci piec?-przecież gaz tani a i szybciej i łatwiej.Ewentualnie w piwnicy...?
Taaa...w piwnicy...Tylko kiedy to będzie...?Trochę lat minęło zanim się wprowadziliśmy do nowego domu.W starym domu korzystaliśmy z pieca kaflowego jeszcze po przeprowadzce do nowego.Bo bułka drożdżowa z pieca lepsza niż z piekarnika.A i grzyby trzeba gdzieś suszyć. W suszarce lub piekarniku nie było szans suszyć takich ilości jakie przynosiliśmy z lasu :).
Nałogowo oglądałam piece u znajomych.Marzył mi się piec z kolorowych kafli,z kapturkiem(u nas zwą czapka :P ) i piecem chlebowym.I najlepiej,żeby było gdzie posiedzieć i nogi pogrzać.Jest to tzw. "leżanka".
Co wtedy do szczęścia potrzeba...?Dla mnie niewiele.Noo...ewentualnie mruczący kot może się wylegiwać przy piecu;może bulgotać wino w gąsiorku,coś pachnieć spod czapki/kaptura...Pomarzyć tylko!
No i te piece oglądałam gdzie się tylko dało.
Ten podejrzałam u koleżanki,ale jak dla mnie-lubiącej zielenie - zielone kafle się nie podobały.Zimne jakieś.
Pod uwagę braliśmy jeszcze beż/kremowy.Akurat dysponuję fotką ścianówki,ale chodzi mi o kolor kafli.
Tradycyjnych białych kafli nie chciałam(a zdjęcia "zamówiłam" smsem-sorry za jakość;) )
Ale co tu wybierać kafle jak prawdziwego zduna w obecnych czasach jak na lekarstwo!Zduna,który by zrobił fachowo,doradził co robić na naszym kominie,a z czego trzeba zrezygnować.Tak się złożyło,że fachowiec,którego zatrudniliśmy zeszłej zimy do gładzenia ścian/szpachlowania zna starszego pana,który jest z zawodu zdunem.Jeździ po całym kraju i buduje piece i kominki.No i się umówiliśmy z tym panem na oględziny,ocenę miejsca i wstępną rozmowę.W zamierzeniach miał być tylko położony na ścianach tynk,a zdun miał budować piec później (później=nie wiadomo kiedy ).Okazało się,że na później zdun ma zajęte terminy.Może zacząć zaraz,bo zima(był styczeń 2010).Popatrzyliśmy na siebie z Chłopem niezdecydowani i chyba Chłop mój coś zobaczył we mnie w tamtym momencie,bo powiedział:
-To bierz pan i rób.Jak wiosną lub latem nie będzie jak...
No i się zaczęło!
Z kaflarni wzięliśmy po jednej kafli każdego koloru,by wspólnie w domu dokonać wyboru.Umówiliśmy się"na glinę"tzn.że kupimy ją od razu w kaflarni,bo jak w styczniu nakopać gliny.Kupiliśmy szybry,fajerki,drzwiczki,ruszta itd.Pan zdun wszystko podpowiedział.Podpowiedział,że przy tak umiejscowionym kominie nie ma możliwości zrobienia "leżanki".Gdybym się już uparła na "leżankę" to on nie gwarantuje,że będzie grzać jak należy.I z ciągiem może być różnie.Lepeij zrobić mały zgrabny piec na dwa szybry:letni i zimowy.No cóż! Komina nie przesuniemy ,a budując dom nie myśleliśmy o "leżance" ;))).Umówił nas z hydraulikiem,bo chcieliśmy piec wykorzystać na maxa i podłączyć tzw cegiełkę(podkowę). To
coś jest umieszczone w palenisku i wygląda jak 2 duże cegły i jest połączone rurami z bojlerem.Gdy pali się w piecu "cegiełki" nagrzewają się szybko i po kilku minutach woda z kranu jest ciepła.
Cegły szamotowe codziennie przywoziłam po skończeniu pracy.Podobnie kafle(kolor wszystkim się spodobał)
A piec rósł po trochę.Po wjechaniu autem do garażu(po pracy) biegłam do piwnicy popatrzeć co przybyło i pogadać z panem Heniem.Pierwsze zdjęcia pieca(i zduna ;) ) zrobiłam nowym aparatem
z datą 5 lutego.
A cieszyłam się jak małe dziecko!!!
<JUPI>
Piec wypolerowany przez zduna,przez teściowa i przeze mnie ;)
I pierwsze palenie pieca.Pan Heniek zalecił nam palić po trochę,by od razu go zbytnio nie wysuszyć.
Fachowiec,który miał tynkować tylko ściany wkroczył do akcji do piwnicznej kuchni i przykładając sobie co raz do piecyka(aby schły i ściany i piec)robił ściany.
My po "naradzie wojennej" postanowiliśmy jak w sentencji:
-Taki ładny piec nie może stać w "gołej" kuchni ;))) (tzn tylko otynkowanej)
-Robimy wszystko czyli tynkujemy,malujemy i robimy podłogi!!!!
Swoją drogą dobrze,że są kredyty odnawialne;)
12 marca piec miał swą oprawę jakiej był/JEST! godzien !
Jak na piwniczną kuchnię to ładna!!!-okrzyknęła moja koleżanka z podziwem.
-A miała być "brudna" kuchnia-żartuje teściowa ;)
Tak-dokładnie!Miała być kuchnia do pieczenia chleba,gotowania buraków,bigosu itp.
I do poleżenia za piecem z mruczącym kotem(leń i kot znudzili się w końcu leżeniem) :p
W końcu próba pieca chlebowego.Pozwoliłam teściowej(jako bardziej doświadczonej ;) ) rozpalić ogień.
Jako pierwsze miały zaszczyt upiec się ciastka amoniaczki,ale gdzie kucharek 6 tam nie ma co jeść :D
W piecu napaliłyśmy za mało i ciastka wyszły jak d... blada i trzeba było jedną blachę dopiec w piekarniku elektrycznym.Piec trzeba "wyczuć".To nie tak,że nastawisz na 180 stopni i zegar na 15 minut.
Tu się tak nie da:D
Postanowiłam w końcu zaszaleć,bo co tam ciasteczka upiec...!
Chleb,babka ziemniaczana i podlaska kiszka ziemniaczana z krwią to jest to!!!
I nie będę się chwalić,ale udało mi się :)
Chleb był z dodatkiem miodu i dużej ilości ziaren.Przepyyyyyysznyyyyyyyyyyy!!!!!
Na pewnym forum zdałam relację(skopiowałam) :
"Mój Młody leży na kanapie i chrupie chleb.Najbardziej mnie dziwi,że chleb je bez niczego...po prostu "suchy chleb"
(tzn bez dodatków w postaci masła czy wędliny).
Ale jak wyjawię tajemnicę,że chleb został upieczony w piecu to .......wiadomo
Smak chleba Młody określa:inny niż z piekarnika i o wiele,wiele lepszy.
I mam nie być zdziwiona jak szybko zniknie "
Babka ziemniaczana i kiszka z krwią trafiły na stół dla niespodziewanych gości.Chyba pachniało w okolicy to wstąpili za zapachem :)
Kiszka mogłaby być dłużej w piecu,ale po obsmażeniu na patelni.........
Jeszcze kilka fotek z innego pieczenia...
Chleb i drożdżówka.
Chleb się "grzeje" przy piecu
Drożdżówki też
Były też inne wypieki,ale nie posiadam dokumentacji foto.
Przy najbliższych pieczeniach postaram się to nadrabiać.
To tyle o babie co chciała pieca : D
Całość uwieńczy fakt,że Chłop pijąc niedzielną kawę droczy się z Babą patrząc na kuchnię:
-Tu Baba chciała pieca...i wskazuje na róg ze zlewozmywakiem...
-Tu by skałki leżały(u nas tak zwa drwa do pieca) i wskazuje na kuchnię gazowo-elektryczną...
-Tu by stała węglarka z wybranym popiołem...(miejsce narożnej szafki)
-Tu by był czarny sufit od kopcenia się w tym piecu co go baba chciała( i wskazuje sufit ;) )
Zazwyczaj takie pogadanki Chłop przeprowadza z Młodą i wtórują im gromkie wybuchy śmiechu
:) :):)
-Ojjjj!!!! Bo pójdę po kruczek do piwnicy i Wam pokaże!!!! Śmiać się ze mnie!!!???
P.S.Temat pieca iście kulinarny,więc akurat na tym blogu umieściłam ;)
p.s. Kruczek-pręt zakrzywiony na końcu, hak, haczyk czyli pogrzebacz :D
Jak zwał tak zwał,ale postraszyć można :D