Przepis dostałam kiedyś od koleżanki w ramach podziękowania za zachwyt nad jej likierem morelowym,którym mnie poczęstowała na babskich ploteczkach.Przepis skwapliwie przechowywałam aż czas i warunki pozwoliły na "produkcję". Mam za sobą próby ze świeżymi morelami i z suszonymi i nie wiem która wersja jest lepsza.
Może podam składniki,bo spisując uwagi zapomnę ;)
Potrzebne będą:
1 litr czystej wódki,
1/2 kg moreli,
1 pomarańcza lub 2 mandarynki, [preferuję pomarańcz]
1/2 kg drobnego cukru, [ilość cukru można zmniejszyć]
+ 2 szklanki przegotowanej wody [ewentualnie dodaję po okresie oczekiwania]
Pomarańczę obrać cienko(by nie było na skórce albedo) i skórkę pokroić w kawałki.Z miąższu owocu wycisnąć sok.Morele pociąć w kawałki [suszone dodaję w całości]. Wszystko włożyć do słoja i zalać alkoholem(wraz wodą wg przepisu,ale ja nie polecam tego sposobu) i dokładnie wymieszać (chodzi o cukier). Odstawić na 3 miesiące i co kilka dni potrząsać słojem.
Moje uwagi co do rodzaju moreli.Używając suszonych moreli uzyskamy bardziej nalewkę,a używając świeżych będzie zbliżona konsystencją do likieru.Można nawet pokusić się o zmiksowanie moreli,by uzyskać prawdziwą konsystencję likieru.Osobiście wolę ten trunek w przejrzystej i klarownej konsystencji i pod nazwą "nalewka"(od nalewania/zalewania alkoholem).Świeże morele nie mogą stać dłużej niż wskazany czas,bo zbrązowieją wraz nalewką/likierem.
Ponadto owoce wyjęte z alkoholu możemy wykorzystać do ciast,deserów lub po prostu zjeść.Należy pamiętać,że nie prowadzimy auta po spożyciu takich owoców ;)
Świeżo po zlaniu wygląda tak jak powyżej(oczywiście była zlewana ' w międzyczasie' "na bieżące potrzeby" ;P )
Po kilku dniach się ustoi i taką najbardziej lubię.Szkoda,że tak mało zostało ;D
P.s.Owoce polecam jako dodatek do drożdżowych racuchów .Mniam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przyjmę wszelkie uwagi co do zawartych treści!